wtorek, 15 marca 2011

Ofiary z ludzi a Etruskowie

Czytając niniejszy blog odnieść można wrażenie, że cywilizacja Etrusków jest nam bardzo bliska kulturowo, bo podobna do rzymskiej. Nic tylko z takim jednym czy drugim arystokratą umówić się na bankiet, a potem leżąc na klinai*, dyskutować o przyszłości, poezji i wdziękach dam. Można także dojść do wniosku, że Etruskowie byli bardzo sympatyczni- tak sympatyczni, że Rzymianie żyć bez nich nie mogli i dlatego postanowili ich podbić.
Zapewne są w kulturze etruskiej elementy miłe sercu współczesnego Europejczyka, ale na pewno nie należy do tego składanie ofiar. Szczególnie z dzieci.
Jak wielu w innych kulturach śródziemnomorskich, Etruskowie także, by uczcić bóstwa, stosowali libację i składanie ofiar z żywności i zwierząt. Libacja to nic innego, jak polewanie specjalnego ołtarza winem lub winem zmieszanym z krwią- ślad tego pradawnego obrządku można znaleźć zresztą nawet w religii chrześcijańskiej pod postacią kielicha z winem. Ołtarze libacyjne miały najczęściej kształt niewielkiej studni lub sporej misy. Także składanie ofiar z żywności- praktykowane nawet dzisiaj w święto Matki Boskiej Zielnej nie budzi zdziwienia. Przeboleć można także ofiary z bydła lub innych zwierząt, zresztą te były dużo bardziej popularne w innych kulturach. Etruskowie nie stosowali chyba hekatomby, czyli ofiary ze 100 wołów, jaka duże znaczenie miała w Grecji- tam przy każdym niepowodzeniu politycznym na przebłaganie bogów urządzono istną rzeźnię niewinnych zwierząt.

Natomiast o ofiarach z ludzi źródła greckie raczej milczą. Podobnie rzecz ma się z Rzymianami- oni ofiarę z ludzi mieli złożyć jedynie, gdy groził im najazd Celtów. Na Forum Romanum zakopano po szyję parę Celtów, pozwalając im umierać przez kilka dni z głodu i pragnienia.
Wróćmy jednak do Etrusków... Ponieważ stan źródeł pisanych po etrusku jest mikry i w ogóle nie wypowiada się w tej kwestii, z pomocą przychodzi nam archeologia. Badania wykopaliskowe, przeprowadzone na terenie kilku świątyń, dają świadectwo dość wstrząsające.
Na stanowisku w Tarquinii odkryto w obrębie świątynnym pochówek 8-10-letniego chłopca. Dziecko, wedle badań antropologicznych, chorowało na epilepsję oraz było nieforemnie zbudowane. Przyczyną śmierci prawdopodobnie była choroba. Chłopca pochowano ze wszelkimi oznakami honorów- miał złożone na klatce piersiowej ręce, w których trzymał fasces- symbol władzy religijnej w Etrurii (później symbol ten wszedł do kultury rzymskiej). Prawdopodobnie jego chorobę uznano za znak od bogów, może był kapłanem lub przepowiadał przyszłość. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że w tym samym grobie znajdowały się przemieszane kości wielu innych dzieci. Ich szczątki nosiły ślady cięcia i miażdżenia, żadne nie zginęło śmiercią lekką. Ich życie było formą daru dla owego chłopca. Być może miały mu służyć w zaświatach jako niewolnicy albo stanowiły przebłaganie. Jakiekolwiek były motywy-nie ulega jednak wątpliwości, że były ofiarą z ludzi.
W trakcie badań w innych sanktuariach także odkrywane są jamy z kości dziecięcymi. W przypadku kompleksu w Caere mogło mieć to jednak inny charakter- tam wyeksplorowano kilka obiektów ze szczątkami niemowląt. Nie ma jednak dowodów, że dzieci te nie zmarły naturalnie, co w tamtym czasach zdarzało się bardzo często. Pochowanie ich na terenie świątyni mogło być próbą odwrócenia uroku od rodziny lub zapewnienia zdrowia następnego potomka.
Dość ciekawe znalezisko pochodzi z północy Włoch, z rejonu,.gdzie wpływy etruskie ścierały z celtyckimi. W potoku, pełniącym zapewne ważną rolę w obrzędach, z racji znalezionych tam przedmiotów, które ludzie wrzucali tam zapewne jako ofiarę, znaleziono wiele kości dzieci. Stan ich zachowania nie pozwolił jednak stwierdzić, czy topiono je tam celowo (szczątki były rozwleczone przez nurt, równie dobrze dzieci mogły być ofiarami nieszczęśliwych wypadków). Wątpliwości budzi także etruska proweniencja tego ośrodka- co prawda część depozytów ma wybitnie etruski charakter, lecz wiele nosi także cechy celtyckie. Miejsce mogło być czczone przez obie grupy, lub tylko przez jedną- która np. Składała w ofierze dobra zrabowane sąsiadom. 


*klinai (liczba pojedyńcza kline) to łoża, na których odbywały się bankiety

3 komentarze:

  1. Świetny blog. Z pewnością będę tutaj zaglądał. Życzę cierpliwości i entuzjazmu, bo tematów z pewnością nie braknie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy blog. Mam pytanie w związku z podaną przez Ciebie bibliografią dotyczącą Etrusków: jest wśród tych książek jakaś wybijająca się, którą warto poznać w pierwszej kolejności? Z mojej strony mogę zasugerować dodanie do Twojego wykazu jeszcze dwóch pozycji: "Kyme 474 P.N.E." Marty Korczyńskiej-Zdąbłarz z serii Historyczne bitwy i "Malarstwo etruskie" Dobrowolskiego. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. jej, odpowiadam stanowczo po czasie... Ja bym zaczęła od Pallottino, jest zdecydowanie zdezaktualizowany, ale pokazuje tło historyczne, w jakim ten lud funkcjonował. W sumie po polsku, nie licząc Dobrowolskiego, który jednak pisał książki bardziej z dziedziny historii sztuki niż dziejów ludu lub archeologii, trudno o fajną pozycję pokazującą jakim ten lud, jak żył itp. Są albo pozycje popularnonaukowe albo przestarzałe. Polecam bardziej Google Books- sporo książek dostępnych jest w dużych fragmentach po angielsku i włosku- tu najlepiej zacząć od pozycji autorstwa Larissy Bonfante, jednej z obecnie najwybitniejszych etruskolożek

    OdpowiedzUsuń